12 grudnia 2003, 20:03
ziemia znow sie trzesie, rozsuwa sie pod moimi nogami... w szczelinach jak na dloni widac wszystkie najczarniejsze mysli, przeczucia, wszystkie obawy, ktorych opary juz zaczely mnie otulac... czy zdolam uciec zanim wszystko sie zawali? czy znajde miejsce, gdzie nie dosiegnie mnie ogien?
tuz pode mna pojawilo sie pekniecie, powieksza sie, widze juz czerwien lawy... a ja nawet nie wiem w ktora powinnam isc strone... czy wogole powinnam isc, uciekac przed tym, co i tak nieuniknione...
czy tez moze zamrozic lawe, zamrozic serce, zamrozic wspomnnienia... zatracic sie w czasie, nie myslec, nie czuc... zyc tylko po to, aby zyc, nie szukac sensu i przyczyny, nie byla czlowiekiem tylko istota ludzka... nie... choc wiem, ze potrafie... nie chce... obojetnosc to cos, z czym zawsze walczylam... cos co jest gorsze od nienawisci, od wszelkich uczuc... ich brak...