Najnowsze wpisy, strona 11


Scream
25 listopada 2003, 17:22

"Something has left my life,
And I don't know where it went to.
Somebody caused me strife,
And it's not what I was seeking."
...
Wciaz mysli moje ukladaja sie w te same slowa, ten sam niemy krzyk trafia w zelazne prety zycia zadajac wolnosci, te same lzy spBywaja po zaslonie nocy, a im ona ciezsza, nimi przesiaknieta, tym trudniej ja odsunac.
...lecz jeszcze nie czas na ucieczke...
Bede zyc, poki jest jeszcze nadzieja, choc wciaz daleko na wschodzie...
Bede zyc, poki ktos bedzie slyszal moj krzyk...
Bede zyc, poki beda tacy, ktorym choc jedna lza stoczyla by sie po policzku po moim odejsciu...
...
"Say a prayer for me
Help me to feel the strenght
My identity, has it been taken?
Is my heart breakin'?"

Disillusionment
19 listopada 2003, 18:45

znow czuje bol, choc mialam byc silna, stanowcza, samodzielna...znow arogancko i naiwnie stwierdzilam, ze nikt mi nie jest potrzebny, ze sama sobie poradze...ale jestem jak trzcina, nawet nie...jak malenkie, samotne zdziebelko trawki na wietrze, byle podmuch moze mnie przygiac do ziemi...
tak samo glupio i naiwnie trwalam w przekonaniu, to wszystko tylko i wylacznie moja wina, ze najbardziej zawiodlam sie na sobie... Ale jak moglam sie zawiesc na sobie, skoro nigdy sobie nie ufalam?
nie wazne... i tak trace juz wiare w to ze istnieje wogole cos takiego jak zaufanie, szacunek, przywiazanie, tesknota, zazdrosc, przyjazn czy milosc... teraz to dla mnie juz tylko puste slowa nie majace potwierdzenia w rzeczywistosci...
...i dziekuje Bogu za ten czas spedzony w blogiej nieswiadomosci, za to, ze moglam sie ludzic ze uczucia istnieja, ze istnieje przyjazn, wdziecznosc, poswiecenie, za to ze nie widzialam kryjacej sie obojetnosci i falszu, za to ze choc przez chwile bylam szczesliwa, ze byly chwile, kiedy kochalam i takie, kiedy gotowa bylam za przyjazn oddac swoje zycie...

White, silence, pain...
16 listopada 2003, 15:52

raz, dwa... spadaja platki sniegu, biale jak cisza i zimne jak pustka... 
raz, dwa... uderzaja w bladosc podniesionej twarzy i splywaja lzami po policzkach... cialo okryte jedynie bialym tiulem nie odczuwa chlodu, plonie w nim skryty, ale jakze goracy plomien wstydu... przez tiul widac wszystko - gorace, lecz czarne serce, czysta jak lza, lecz lodowata dusze...
otwieram oczy, wokol biale sciany... w reku platek rozy, niegdys czerwony, teraz oblany lez tysiacem - snieznobialy...
biale sciany, bialy platek, biala suknia, biala cisza, nawet pustka nabrala odcienia bieli... drzwi zatrzasniete w koszmarnym snie i w rzeczywistosci nie chca sie otworzyc...

Syzyf
09 listopada 2003, 19:11

Juz nie wytrzymuje samotnosci, ciszy i chlodu tej kotliny do ktorej spadlam stawiajac niewlasciwy krok,zagubiona kroczac nieodpowiednia sciezka. Teraz wspinam sie po stromej scianie pragnac wrocic na gore i odnalesc droge, wrocic... Po dlugiej wspinaczce jestem juz prawie na gorze i... wtedy ktos zrzuca kamien, ktory trafia prosto w moja glowe... ogluszona spadam na sam dol... raz jeszcze podnosze sie i zaczynam od nowa, lecz i tym razem kamien zrzuca mnie z powrotem do mojego wiezienia... trace juz nadzieje, ze kiedykolwiek mi sie uda, ze kiedykolwiek porzuce samotnosc, ze odnajde moich bliskich,  ze kiedykolwiek bede zyla prawdziwym zyciem...

Inside my soul
08 listopada 2003, 16:00

co noc wychodze na opustoszale ulice w poszukiwaniu kogos, kto osmieli sie zwrocic moja uwage... co noc z dzika satysfakcja zachodze jakiegos nieszczesnika od tylu, wbijam szpony w jego ramiona, moje kly zanurzaja sie w jego szyi a w ustach czuje cieply smak krwi... nie dlatego, ze chce go zabic, choc czasem i to sie zdarza, kiedy jego sily przecenie... nie moge sie tez usprawiedliwic niezbednoscia mojego dzialania... trzymajac go w rekach i pijac jego krew czuje jak wypelnia mnie jego cieplo, jego zycie...i wtedy zyje prawdziwym, choc nie swoim zyciem...czuje emocje tak silne, ze niemal rozsadzaja moje zyly... strach, nienawisc, rozpacz... i ciesze sie nimi, bo je czuje, bo potrafie je rozroznic, nazwac...i ta ogromna siBa, pragnienie przetrwania, ktora z niego czerpe, bo nie mam wlasnej...i kiedy pozniej mdleje na mych ramionach, kiedy jest bezwladny jak lalka czuje niechec do samej siebie, czasem wrecz nienawisc, i smutek pomieszany z jakas dziwna czuloscia...tlumaczy mnie wiec tylko pragnienie tego ciepla, emocji, zycia... to dla nich skazuje sie na wieczne potepienie... a poza tym uwielbiam smak krwi...