13 listopada 2004, 15:21
Jeden,
Pozornie nic nie znaczący gest,
By uświadomić mi
Jaka ma rola jest.
Rozbite jednym ruchem złudzenia
Twoje ręce splamiły krwią.
Czy ją widziałeś? Nie wiem...
Lecz nie zmyjesz jej, nawet łzą.
Patrzę, a za oknem nie ma już nic,
Mechaniczny ruch, syntetyczny cios,
Miałeś rację, ta róża nie zwiędnie,
Lecz nie lepszy pisany jej los.
Przytul mnie jeszcze raz, kochanie,
Bo ileż można z tą obawą żyć...
Ona zniknie o piątej nad ranem,
Ona zniknie i nie będzie już nic...