10 października 2004, 20:04
Jak bańka mydlana pęknę, gdy
znów zapomnę ust Twoich smak,
Jak ona pustym wzrokiem
wpatrzona w nierealną dal...
Nie ma jutra,
jest tylko dziś, które
stanowczo zbyt długo już trwa...
Jesienne liście strąca wiatr...
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
27 | 28 | 29 | 30 | 01 | 02 | 03 |
04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |
Jak bańka mydlana pęknę, gdy
znów zapomnę ust Twoich smak,
Jak ona pustym wzrokiem
wpatrzona w nierealną dal...
Nie ma jutra,
jest tylko dziś, które
stanowczo zbyt długo już trwa...
Jesienne liście strąca wiatr...
Niepewność przede mną stoi
z gotową do strzału kuszą,
brak mi wiary co lęk ukoi,
nie zerwę pęt, co duszą.
Największa radość, szaleństwo,
choć bez wątpienia łączy,
wyrok na dożywotnie męczeństwo
szybko się skończy.
I w myślach widzę swój strach,
gdy stoję na skale i płaczę,
tego, co błąka się w mych snach,
nigdy sobie nie wybaczę.