Disillusionment


19 listopada 2003, 18:45

znow czuje bol, choc mialam byc silna, stanowcza, samodzielna...znow arogancko i naiwnie stwierdzilam, ze nikt mi nie jest potrzebny, ze sama sobie poradze...ale jestem jak trzcina, nawet nie...jak malenkie, samotne zdziebelko trawki na wietrze, byle podmuch moze mnie przygiac do ziemi...
tak samo glupio i naiwnie trwalam w przekonaniu, to wszystko tylko i wylacznie moja wina, ze najbardziej zawiodlam sie na sobie... Ale jak moglam sie zawiesc na sobie, skoro nigdy sobie nie ufalam?
nie wazne... i tak trace juz wiare w to ze istnieje wogole cos takiego jak zaufanie, szacunek, przywiazanie, tesknota, zazdrosc, przyjazn czy milosc... teraz to dla mnie juz tylko puste slowa nie majace potwierdzenia w rzeczywistosci...
...i dziekuje Bogu za ten czas spedzony w blogiej nieswiadomosci, za to, ze moglam sie ludzic ze uczucia istnieja, ze istnieje przyjazn, wdziecznosc, poswiecenie, za to ze nie widzialam kryjacej sie obojetnosci i falszu, za to ze choc przez chwile bylam szczesliwa, ze byly chwile, kiedy kochalam i takie, kiedy gotowa bylam za przyjazn oddac swoje zycie...

26 listopada 2003, 11:50
ten kto przestaje byc przyjacielem poprostu nigdy nim nie byl...a ja wierze..w milosc, szacunek, zaufanie..choc czasem to boli..choc czasem sie zawodze...raz poznalam i zawsze bede wierzyla...
Lessa
21 listopada 2003, 15:36
Za Twe slowa..te ktore wlaśnie przeczytałam... pewnie powinnam uderzyć Cie w twarz...bo wciąż nic nie widzisz, nie rozumiesz!!! Ale racja wrzuć to wszystko...te wszystkie dni, słowa, uśmiech, dobre i gorsze chwile, czas wspólnech trosk i walki i zwycięstwa !...wrzuc to do pustego pudełka...i spal...bo chyba nic dla Ciebie nie znaczyły! Bo kto nie potrafi byc przyjacielem...ten tez nie potrafi dostrzec przyjaciół i szybko ich traci! Bo ja nadal nie wierze, że jesteś inna...inna niż Cie znam...
20 listopada 2003, 00:05
nie przesadzasz troszeczke?

Dodaj komentarz